Zalążek
tradycji?
Andrzej Novak-Zempliński
Dziś
tradycja nie jest słowem zbyt popularnym, coraz rzadziej się
do niej odwołujemy omamieni postępem cywilizacyjnego rozwoju,
wpływom tak zwanej "kultury masowej" i konsumpcyjnym stylem
życia. Tradycja jako nośnik wartości trwałych, nie podlegających
dowolnemu modelowaniu, zdaje się być czynnikiem zawadzającym
w formowaniu współczesnego społeczeństwa, zniewolonego agresją
reklam, ofert, okazji i szans "jedynych", które będzie stroniło
od pogłębionej refleksji nad własnym istnieniem, bądź nie
będzie miało na to czasu. Nie znaczy to jednak, że temu "owczemu
pędowi" podlegać mieliby wszyscy.
Idea korfowskich plenerów, w zamyśle swoim, miała być antidotum
na otaczającą nas rzeczywistość konsumpcyjnego świata. Miejscem
wyciszenia i refleksji, kontaktu z naturą, a także miejscem
twórczo inspirującym. Miejscem, w którym odwoływanie się do
tradycji nie byłoby ani pustym słowem, ani krokiem wstecz,
ani też ślizganiem się po powierzchni problemu. Myślą przewodnią
tej idei było zapewnienie ciągłości, kontynuacji jednego z
piękniejszych tematów, od wieków inspirującego twórców - postaci
konia.
Czy plenery korfowskie spełniają to zadanie trudno dziś powiedzieć.
Nie chciałbym też przedwcześnie wydawać sądów ani ocen, nie
czuję się do tego upoważniony. Stwierdzić jedynie muszę, że
w swojej kategorii, zarówno pierwszy, ubiegłoroczny plener,
jak i tegoroczny, stały się wydarzeniami liczącymi się i zauważonymi.
Organizacja
pierwszego pleneru w Kodowem była eksperymentem nadspodziewanie
udanym, zważywszy, że miała w dużej mierze cechy improwizacji.
Towarzystwo Przyjaciół Konia Arabskiego w Polsce, jako młode
i mało zasobne w środki nie byłoby w stanie temu podołać gdyby
nie entuzjastyczne wsparcie miłośników konia i końskiej sztuki,
którzy nie zawiedli i w tym roku.
Szczególne podziękowania chciałbym przekazać Pani Teresie
Juśkiewicz-Kowalik, Prezesowi Polskiego Związku Jeździeckiego,
która zgodziła się przyjąć honorowy patronat nad plenerem,
a ponadto w znacznym stopniu wsparła je finansowo. Wierni
pozostali i w tym roku Panowie January Gościmski i Aleksander
Wyrwiński z firmą "Novartis Poland". Zyskaliśmy też nowych
sponsorów i przyjaciół oraz zapewnienia pomocy w przyszłości.
Finansową pomoc zapewnili nam Pan Tadeusz Jerzy Rusiecki i
Tarus Arabians, Pan Mariusz Świtalski i Elektromis z Poznania,
Państwo Bożena i Zbigniew Zarywscy i Przedsiębiorstwo Odzieżowe
z Tarnowa, Pan Piotr Wróblewski i Drukarnia Grafpol. Browary
Piast zadbały, by nie zabrakło piwa w gorące dni plenerowe,
a Pan Petroniusz Frejlich zapewnił coś dla "ucha i pod nogę",
czyli żywą muzykę na zakończenie pleneru.
Korfowe jest miejscem szczególnym, gdzie atmosfera domu, pełna
jest pogody i uśmiechu. Życzliwość i uczynność mieszkańców,
a także wyrozumiałość dla artystycznych "dziwactw", pozostawiają
niezatarte wspomnienia. Tu szczególne podziękowania należy
złożyć pani Joannie Grootings za jej niebywałą gościnność,
niespożytą energię i zaangażowanie w organizację plenerów
oraz poczucie humoru, którym kwitowała wszelkie "iskrzenia".
Pierwszy plener zakończył się sukcesem i mimo, że trwał bardzo
krótko, przyniósł niespodziewane rezultaty w postaci ilości
prac, które dały możliwość przygotowania trzech edycji wystaw
poplenerowych. Dla pierwszej edycji swoje gościnne podwoje
otworzyła galeria Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w
Warszawie, drugą gościła Galeria Autorska Macieja Falkiewicza
w Janowie Podlaskim w czasie Narodowego Championatu Koni Arabskich
i Aukcji "Polish Prestige". Trzecia edycja powędrowała do
Poznania na zaproszenie Katarzyny i Michała Bogajewiczów,
gdzie była zaprezentowana w ich pawilonie wystawowym w Centrum
Wyszkolenia Jeździectwa na Woli. Wszystkie wystawy cieszyły
się dużym zainteresowaniem, wiele prac znalazło nabywców.
Powodzenie pleneru i wystaw zobligowało Towarzystwo Przyjaciół
Konia Arabskiego w Polsce do zorganizowania drugiego pleneru,
któremu gościnne Korfowe ponownie zapewniło dach nad głową,
obfitość stołu, piękne plenery i główny motyw-wspaniałe konie.
Tym razem zaplanowaliśmy plener dłuższy, już mniej eksperymentalny,
wykorzystując ubiegłoroczne doświadczenia. Dopisali w głównej
mierze ci sami Twórcy, ale pojawiły się też nowe twarze. Intencją
organizatorów było również to, by jak najszersze grono twórców
zajmujących się tematem konia mogło z korfowskich plenerów
skorzystać, ale jednocześnie ograniczona możliwość zakwaterowania,
jak też specyficzna kameralność tych plenerów nie pozwala
na powiększenie ilości uczestników. Chcielibyśmy natomiast,
by każdego roku pojawiły się nowe twarze i nowe propozycje
przedstawiania tego pięknego tematu.
Tak jak w ubiegłym roku duszą tegorocznego pleneru był Profesor
Ludwik Maciąg, nestor polskiej sztuki hipologicznej niekoniecznie
z powodu szacownego wieku, ile wierności ulubionemu tematowi
i determinacji, z jaką przetrwał najtrudniejsze okresy braku
akceptacji, tej oficjalnej, peerelowskiej i tej nieoficjalnej
ówczesnych "salonów".
Bardzo indywidualny i niepowtarzalny sposób ujęcia tematu,
prosty i syntetyczny ale niezwykle trafnie określający "prawdę
końskiego świata" i rodzimego krajobrazu, znajduje dziś coraz
szersze rzesze admiratorów sztuki Profesora Maciąga, jak również
naśladowców w młodych pokoleniach twórców. Takich, których
jego sztuka twórczo zainspirowała nie zabrakło na korfowskim
plenerze. Stwierdzić jednak trzeba, że nie mamy tu do czynienia
z naśladownictwem, a poszukiwaniem własnej drogi mimo czytelności
inspiracji. Mamy też przykłady diametralnie innych dróg poszukiwań
w łonie tematu, bardziej pokrewnych sztuce abstrakcji i rozwiązań
formalnych.
Chcielibyśmy, aby plenery korfowskie przedstawiały jak najbardziej
zróżnicowany sposób przedstawiania wizerunku konia, gdzie
tradycja splatałaby się ze współczesnością , a tym samym tworzyła
naturalną kontynuację tematu prezentującą spojrzenia nowe,
bo tych tradycyjnych nigdy nie zabraknie.
Pierwszy pokaz poplenerowy, prezentujący wybór prac powstałych
na tegorocznym plenerze oraz innych prac uczestników pleneru
odbył się w Loży Honorowej Torów Wyścigów Konnych na Służewcu
i cieszył się dużym zainteresowaniem. Tak jak w roku ubiegłym
wystawa zagości również w Galerii Towarzystwa Przyjaciół Sztuk
Pięknych w Warszawie.
Myślę i chciałbym wyrazić nadzieję, że plenery korfowskie,
pielęgnujące tradycję staną się tradycją samą w sobie, hasłem,
które będzie kojarzyć się z malarskim wizerunkiem konia.
|